Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie
Niewierni
reżyseria: Piotr Ratajczak, scenariusz: Piotr Rowicki, scenografia: Grupa Mixer, opracowanie muzyczne: Piotr Ratajczak
premiera: 8 listopada 2012

 

Julia Rup
(Nie)wierni

 

Publiczność, wchodząc przez ogromne rozsuwane drzwi, widzi przestrzeń z pozoru odwzorowującą wnętrze kościoła. Z pozoru, ponieważ brak tam najważniejszych elementów, takich jak tabernakulum czy krzyż. Dwa rzędy ławek rozdziela czerwony chodnik, prowadzący do podwyższenia zakończonego nagimi, szarymi ścianami. W pustych ławkach nie ma wiernych; siedem osób, które za chwilę pojawią się na scenie, nie spełni ich roli. Ta surowa, naznaczona poczuciem braku przestrzeń zostanie wypełniona historiami o radykalnym odcięciu się od katolicyzmu. Podstawą scenariusza spektaklu były autentyczne wspomnienia apostatów. Twórcy wybrali i opracowali takie, które ukazywałyby ten problem z różnych perspektyw. Dla niektórych dążenie do apostazji jest grą, celem samym w sobie – ich opowieść jest więc lekka i humorystyczna; inni traktują to doświadczenie bardzo poważnie.
Interesujące w Niewiernych są role przypisywane widzom i aktorom. Spektakl rozpoczyna się przy oświetlonej widowni. Aktorzy wbiegają tym samym wejściem, którym weszli widzowie, zajmują miejsca w ławkach i nawiązują z publicznością kontakt wzrokowy. Dają więc do zrozumienia, że mówią wprost do widza, to właśnie jego chcą zainteresować i skłonić do zajęcia stanowiska. Początkowo panuje więc atmosfera niezobowiązującego spotkania towarzyskiego: aktorzy kolejno przywołują kojarzące się z religią wspomnienia z dzieciństwa, mówią w naturalny sposób, jakby od siebie. W pewnym momencie jednak ich głosy nakładają się na siebie, a na widowni gasną światła – tak rozpoczyna się „właściwy spektakl”, czyli prezentacja historii kolejnych bohaterów. Mimo że aktorzy wciąż zwracają się wprost do widowni, gest wyciemnienia niweluje złudzenie nawiązywania przez nich bezpośredniego kontaktu z publicznością.
W Niewiernych mieszają się więc różne, kontrastujące konwencje. Przywoływane na początku wspomnienia sprawiają wrażenie osobistych opowieści aktorów. Gdy następuje przejście do kolejnej części spektaklu, fikcja teatralna ulega spiętrzeniu. Postaci kolejno opowiadają swoje historie. Każdy z aktorów ma przypisaną jedną główną rolę, ale odgrywa też inne w etiudach pozostałych bohaterów, albo przygląda się wydarzeniom na scenie. Widz przestaje być więc jedynym adresatem przedstawianych historii, stają się nimi również aktorzy w momentach, kiedy nie uczestniczą czynnie w akcji. Ostentacyjna sztuczność tej sytuacji hamuje możliwość empatii i przenosi uwagę widza na podejmowany w spektaklu problem. Ratajczak wydaje się więc dążyć do zaprezentowania całej niejednoznaczności zjawiska apostazji.

Zaletą Niewiernych jest różnorodność. Pierwszą, dość zabawną, historię opowiada taksówkarz z małej wioski, który – chcąc odejść z Kościoła, pokonywał kolejne przeszkody. Nie były one jednak w stanie go zniechęcić, wręcz przeciwnie – podsycały jego determinację w dochodzeniu swojego prawa do podjęcia takiej decyzji w wybranym przez siebie momencie życia. Przyczyny jego zachowania nie są szerzej ujawniane, nacisk kładzie się na możliwość dokonania wyboru. Po nim swój punkt widzenia prezentuje chłopak cierpiący na nerwicę, wywoływaną elementami obrządku katolickiego. Wiecznie powtarzane przez matkę w dzieciństwie ostrzeżenie „bój się Boga”, zaowocowało autentycznym strachem przed dźwiękiem dzwonków kościelnych czy komendami księdza. Uczestniczenie w mszy stało się dla niego niemożliwe, postanowił więc „wypisać się” z Kościoła, żeby odciąć się od tego, co wzbudzało w nim przerażenie. Kolejną bohaterką jest celebrytka, dla której apostazja to szansa na wzbudzenie zainteresowania swoją osobą. Traktuje ją jako nowy „trend” w społeczeństwie, idealny temat do rozmów w telewizji śniadaniowej. Grającą tę rolę aktorka wykorzystuje tandetne gwiazdorskie pozy i wyrzuca z siebie setki nieistotnych słów, a logoreę przerywa jedynie sztucznymi uśmiechami, osiągając w ten sposób efekt komiczny. Śmiech zamiera jednak, kiedy do głosu dochodzi onkolog dziecięca, ksiądz, który odkrył w sobie skłonności homoseksualne, czy dziewczyna poczęta metodą in vitro. Lekarka nie potrafi pogodzić się z cierpieniem małych pacjentów i ich rodzin. Oddany pracy ksiądz początkowo czuje upokorzenie i wstyd z powodu swojej orientacji, a następnie żal spowodowany postawą Kościoła wobec niego. Wierząca nastolatka, która z wielkim zaangażowaniem uczestniczyła w mszach, obozach czy koncertach o tematyce religijnej, musi nagle skonfrontować się z narastającym w niej przekonaniem, że ponieważ nie została poczęta metodą „naturalną”, Kościół w ogóle nie uznaje jej istnienia. Apostazji dokonują więc nie tylko osoby stricte niewierzące, ale też ci, którzy czują się ze wspólnoty religijnej wykluczeni i mają żal do Kościoła jako instytucji za radykalną interpretację Pisma Świętego, która przyczynia się do ich dyskryminacji. W tym kontekście tytuł spektaklu brzmi dość przewrotnie, niewierni w oczach Kościoła nie zawsze oznaczają osoby pozbawione wiary. Reżyser wydaje się więc zadawać pytania, czy rzeczywiście można im odmówić przynależności do wspólnoty religijnej i co w ogóle oznacza bycie osobą wierzącą. Jednocześnie przywołane są przypadki osób, które wiarę utraciły (lekarka), oraz takich, dla których apostazja to okazja do zrobienia szumu wokół siebie (celebrytka).
Dobór historii sprawia, że spektakl ukazuje temat relacji człowieka z Kościołem z wielu perspektyw. Wyłania się z nich wyrazisty obraz instytucji Kościoła jako mocno ograniczającej i nieugiętej w wymaganiach w stosunku do wiernych. Reżyser nie kryje, że popiera prawo do apostazji, co więcej – popiera sam akt apostazji. Finałowa scena przedstawia zrelaksowanych, dumnych z własnej determinacji bohaterów. Z ulgą i satysfakcją przyklejają do ściany pisma potwierdzające dokonanie apostazji. Odejście z Kościoła oznacza dla nich gest odrzucenia systemu bezzasadnych, ich zdaniem, nakazów i zakazów. Spektakl nie pozostawia wątpliwości, czy ich działanie było słuszne, ukazuje je wręcz jako jedyne wyjście. Na przekór zapowiedzi bezstronnego spojrzenia na temat, widzowi prezentowane jest konkretne stanowisko.

 

p i k s e l