Teatr Polski w Poznaniu
Krystyna Miłobędzka
Ojczyzna
reżyseria: Justyna Sobczyk, dramaturgia: Justyna Lipko-Konieczna, scenografia i kostiumy: Jakub Drzastwa, muzyka: Robert Piernikowski, ruch sceniczny: Janusz Orlik
premiera: 12 marca 2016

 

Natalia Dyjas
Budowanie i niszczenie wspólnoty

 

Ojczyzna Krystyny Miłobędzkiej to tekst, który osiąga pełnię znaczenia i siły oddziaływania dopiero na scenie. Od twórców teatralnych zależy więc, jak pokierują tym niezwykle trudnym materiałem literackim i jak on oddziała na dziecko (a także, w drugiej kolejności, na widza dorosłego). Justyna Sobczyk, która wcześniej w Instytucie Teatralnym stworzyła Teatralny plac zabaw Jana Dormana, ponownie przyjęła zaproszenie Macieja Nowaka, tym razem do Teatru Polskiego w Poznaniu. Podjęła się realizacji Ojczyzny – tekstu, który Miłobędzka stworzyła, inspirując się badaniami i teoriami Dormana. Powstał niezwykły spektakl o budowaniu, ale i niszczeniu relacji wspólnotowych. Spektakl angażujący widza w każdym wieku, zmuszający do szukania odpowiedzi na pytania o Ojczyznę.

 

Twórcy rezygnują z tradycyjnie rozumianych postaci: tekst stanowią dobierane do sytuacji słowa, aktorzy natomiast nie tyle budują role, ile są obecni wśród widzów i nawiązują z nimi współpracę. W konsekwencji brak też jasnego podziału na sceny. Jest za to symultaniczne dzianie się (genialna, skomplikowana praca Janusza Orlika, odpowiedzialnego za ruch sceniczny), wspólne bycie widzów i aktorów, którzy ani na chwilę nie opuszczają przestrzeni gry.

 

Przedstawienie zaczyna się jeszcze we foyer Malarni – jednej ze scen Teatru Polskiego. Widzowie dostają instrukcję, którą czytają, za radą pracowników teatru (mniej lub bardziej nieśmiało), na głos, wspólnymi siłami. Zgodnie z nią, każdy ma dostać karton, który na kilkadziesiąt minut zmieni się w klocek – element wspólnej budowy. Zwykłe, szare pudło zostaje podpisane przez widza i staje się częścią pierwszej ściany Ojczyzny. Bez odbiorcy spektakl więc nie może się w ogóle zacząć. W ten sposób widz nie jest już tylko biernym obserwatorem, lecz zaczyna czuć odpowiedzialność za konstrukcję, którą tworzy wraz z innymi. To duże wyzwanie dla odbiorcy i ciekawy sposób na zaangażowanie jego uwagi. Po dołożeniu klocka do wspólnej budowy widz zasiada na widowni, skanstruowanej prawie w całości z kolorowych poduszek. W ten sposób przez cały spektakl ma aktorów na wyciągnięcie ręki, bez problemu może wchodzić z nimi w rozmaite interakcje: śpiewać, spontanicznie reagować czy grać na kartonach – elementach Ojczyzny.
Pierwsza – zbudowana wraz z widzami – konstrukcja ulega zniszczeniu, drugą „Ojczyznę”, składającą się z tych samych kartonowych pudełek, buduje, ale i niszczy pięć postaci ubranych w wygodne, funkcjonalne kostiumy przypominające ubiór roboczy (projekt Jakuba Drzastwy): Mowa (Barbara Krasińska), Droga (Ewa Szumska), Dom (Piotr B. Dąbrowski), Klocek (Paweł Siwiak) oraz Pan Wojsko (Mariusz Adamski). Wybór takich bohaterów jest istotny. Dom czy Klocek to elementy znane dziecku z codziennego życia, dlatego zbudowana przez nie ojczyzna też może wydawać mu się bliska. Na początku spektaklu bohaterowie zaczynają wypowiadać pojedyncze litery i sylaby. Na oczach widza kształtują i akcentują własne „ja”: poznają emocje i konsekwencje ich wyrażania, obserwują, jak słowa, które wypowiadają, nie tylko mogą zmieniać rzeczywistość, ale i oddziaływać na innych (apodyktyczny Pan Wojsko obserwuje, jak za pomocą słów podporządkować sobie inne postaci, Dom zauważa, że dzięki uprzejmości i współpracy można zbudować wspólnotę). Z każdą minutą, niczym dzieci, rozwijają się, kreują swoje otoczenie. Z kartonów budują twierdzę, służącą do ukrycia się przed światem, samolot, którym wspólnie, jedynie przy pomocy wyobraźni, zwiedzają odległe krainy, czy mur oddzielający ich od innych postaci, dający poczucie bezpieczeństwa.

 

Dynamika przedstawienia opiera się na wzajemnych, często bardzo skomplikowanych, relacjach wszystkich bohaterów. Kłótnie i niszczenie, tworzenie wspólnoty i budowanie z klocków małych całości oraz silna potrzeba wyrażania własnych emocji za pomocą przedmiotu stają się osią kompozycyjną poznańskiej Ojczyzny i stanowią o sile przedstawienia. Bohaterowie, uderzając kartonami – wyrażają złość, tworząc z nich fortece – odgradzają się od innych, zabierając klocki sobie nawzajem – manifestują chęć posiadania przedmiotu na wyłączność.

 

Ojczyzna w spektaklu Sobczyk nie jest więc okraszona biało-czerwonymi barwami czy podniosłymi, patetycznymi słowami. To raczej przestrzeń, w której pokazuje się siłę relacji międzyludzkich. Konstytuowania własnego „ja” w świecie wspólnoty, której efektem może być zbudowanie czegoś konkretnego, namacalnego – domu, fortecy, samolotu – ale również i czegoś efemerycznego, niemożliwego do ujęcia w kategoriach materialnych – bliskości, zaufania, poczucia przynależności. To budowanie zawsze jest spontaniczne, wynika z emocji. Kiedy bohaterowie złoszczą się innych (bo któreś z nich odbiera drugiemu jego własność – zwykły, szary klocek), nie mają obaw, by niszczyć i deptać kartony. Gdy są szczęśliwi, ponieważ stworzyli coś wspólnymi siłami, potrafili bawić się i tworzyć razem budowle, pojazdy, przestrzenie – wtedy dogadują się między sobą, a z ich zgody i porozumienia rodzi się Ojczyzna. Widz, obserwując działania bohaterów, nie wie, jakie emocje ujawnią się za chwilę na scenie, czy wspólne budowanie domu skończy się złością, czy zgodą? Czy bohaterowie podporządkują się autorytarnemu Panu Wojsko, czy też może uda im się zbuntować? Rodzi to w odbiorcy ciekawość i zaangażowanie. I choć jedynie na początku i końcu czynnie bierze on udział w spektaklu, to może odnieść wrażenie, że przez cały czas jego trwania pozostaje jego integralną i niezbędną częścią.

 

Po wyjściu z poznańskiej Ojczyzny słyszałam, jak matka rozmawia z córką o jednym ze zdań, które pada w spektaklu. Jest to jedyny moment w przedstawieniu, w którym odtwarzane jest nagranie z offu: bohaterowie wsłuchują się w głos Krystyny Miłobędzkiej, będący jak gdyby podsumowaniem wszystkiego, co przez kilkadziesiąt minut wydarzyło się między nimi na ich terenie budowy. Zdanie brzmi tak: „Wyciągam z poplątanego. I to jest proste”. Dziewczynka zaczęła opowiadać mamie, jak rozumie te słowa, co one dla niej znaczą. Niech będzie to najlepsza rekomendacja poznańskiej Ojczyzny, której budowanie zaczyna się już od pierwszych chwil spektaklu i będzie kontynuowane długo po wyjściu z teatru.

p i k s e l