Aleksandra Wiśniewska
Od Felicji do Felicji

 

Bałtycki Teatr Dramatyczny im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie
Jak być kochaną

 

reżyseria: Weronika Szczawińska, scenografia: Izabela Wądołowska, dramaturgia: Agnieszka Jakimiak
premiera: 8 października 2011

 

„Szanuję kobiety, które przeżyły ten czas na swoim miejscu” – mówi mężczyzna towarzyszący pani Felicji w samolocie do Paryża, bakteriolog o „głosie odkażonym z wątpliwości”. On w czasie wojny służył w lotnictwie, daleko od okupacyjnej codzienności. Ona najgorsze lata przepracowała jako kelnerka w kawiarni odwiedzanej przez Niemców, ukrywając jednocześnie w swoim mieszkaniu aktora, w którym była zakochana. Choć zacytowane powyżej słowa nie padną ze sceny, to cały spektakl Weroniki Szczawińskiej, inspirowany opowiadaniem Kazimierza Brandysa i filmem Wojciecha Hassa Jak być kochaną (z którego pochodzi zacytowane na początku zdanie) jest świadectwem zmagania się określonym miejscem kobiety w kulturze i w społeczeństwie. Główna bohaterka przedstawienia – Felicja – wydaje się bowiem lalką wciągniętą mimo woli w obcy świat. W filmie decydowała się na ryzyko ukrywania mężczyzny ze względu na miłość do niego, na scenie zdaje się być znacznie bardziej bezwolna…
Historia pani Felicji zostaje opowiedziana w spektaklu bez zachowania chronologii. Choć odegrane zostaną wszystkie istotne elementy opowiadania, pełen obraz uzyskać można tylko poprzez zestawienie spektaklu z materiałem, na podstawie którego powstał jego scenariusz. Twórcy spektaklu nie starają się odtworzyć fabuły, ale ją interpretować. Tylko role głównych bohaterów przyporządkowane są konkretnym aktorom: Panią Felicję gra Aleksandra Padzikowska, mężczyznę, w którym jest zakochana (w spektaklu nazwanego Panem Kochanym) – Piotr Wawer junior. Liczne role postaci drugoplanowych zostały ze sobą połączone i rozpisane na troje aktorów: Natasza Aleksandrowitsch gra konglomerat postaci kobiecych ujętych w scenariuszu pod nazwą Pani Fatalna, Artur Poczesny to Pan Niebezpieczny, a Jacek Zdrojewski – Pan Bezpieczny. Poczesny i Zdrojewski wcielają się w postaci towarzyszące głównym bohaterom, bardzo płynnie zmieniając sceniczne osobowości. Zmianie tożsamości czasem towarzyszy drobna modyfikacja kostiumu, częściej – odmienny sposób zachowania. Są to jednak różnice na tyle subtelne, że ktoś, kto nie widział filmu Hassa, może ich nie wychwycić. Rola Nataszy Aleksandrowitsch jest jeszcze bardziej skomplikowana. Wydaje się, że Pani Fatalna to nie tylko zbiór postaci kobiecych pozostających w tle opowiadanej historii, ale także stereotypowy obraz kobiety idealnej: atrakcyjnej, uległej, zawsze uśmiechniętej. Na scenie stanowi ona swoisty rewers Pani Felicji, która do tego kulturowego wzorca aspiruje.
Scenę tworzą podesty ustawione między rzędami krzeseł dla publiczności zwróconymi ku centrum sali. Ta – wspólna dla aktorów i widzów – przestrzeń pozostaje przez cały czas oświetlona.  Usytuowane mniej więcej w połowie sali drzwi stanowią jedynie symboliczną granicę: ustawione są w pustej przestrzeni, brakuje ścian pomieszczenia, do którego prowadzą, aktorzy, którzy wchodzą przez nie na scenę, są widoczni dla publiczności już wcześniej.
Pierwsza scena zapowiada charakter całego spektaklu. Troje aktorów nakłada słuchawki i koncentruje się na dźwiękach niesłyszalnych dla innych, od czasu do czasu wypowiadając końcówki słów, pojedyncze głoski i sylaby. Z czasem pojawiają się dłuższe frazy: „jeszcze nie”, „nie tak”, „nie to”, „a jeśli nie tak”. Za chwilę tym urywanym słowom zaczną towarzyszyć dźwięki wybijane o podłogę (tupanie, uderzanie dłońmi). To, co słyszymy ze sceny, powoli zaczyna kojarzyć się z dźwiękami typowymi dla wypełnionej szumem wielu rozmów i przemieszczających się bywalców kawiarni. Taka dźwiękowość stanowi jedyny środek określający przestrzeń akcji – nie pojawią się bowiem żadne dodatkowo charakteryzujące ją elementy scenograficzne.
W kawiarni bójka dochodzi do bójki zakończonej zabójstwem Petersa, volksdeutscha. Kelnerka, Pani Felicja, jest świadkiem tej sceny i – o czym przekonamy się za chwilę – zaopiekuje się mężczyzną podejrzewanym o dokonanie tego morderstwa. Fabuła przedstawiona jest widzom w niezwykłym skrócie za pomocą pantomimy, dźwięku uderzenia w twarz, rzucanych w przestrzeń pytań: „Czy ona kogoś ukrywa?”, „Czy jest z kimś w zmowie?” Panuje atmosfera tajemnicy, niebezpieczeństwa, konfliktu. Skrótowość i szkicowość sceny czynią ją bardzo konwencjonalną – mogłaby być fragmentem klasycznego kryminału. Charakterystyczna dla całego przedstawienia fragmentaryczność, rytmiczność, budowanie obrazu z oderwanych elementów, pojedynczych słów, dźwięków i gestów sprawiają, że spektakl jest niezwykle dynamiczny. Powaga miesza się w nim z beztroską sugerowaną w warstwie dźwiękowej: aktorzy nucą szlagiery wojenne i powojenne, bawią się dźwiękami wydawanymi przez rekwizyty.
Kolejne sceny prezentują współżycie Pani Felicji i Pana Kochanego w jej mieszkaniu, wymagające od kobiety wielu poświęceń. Skrajnym przykładem może być scena, w której żołnierze, poszukujący mężczyzny, gwałcą Panią Felicję w czasie rewizji mieszkania (gwałt jest skrótowo sygnalizowany: mężczyźni spuszczają spodnie i wykonują brutalny taniec). Bezwzględne oddanie kobiety nie jest jednak doceniane. Pan Kochany nie okazuje wdzięczności, przeciwnie – przeklina dziurę między ścianą a tapczanem, w której musi się ukrywać zamiast dokonywać bohaterskich czynów.
Pani Felicja dopiero po latach zdecyduje się na wyrażenie sprzeciwu wobec jego – typowo męskiego – punktu widzenia. Kilka szklanek koniaku wypitych w czasie pierwszej w jej życiu podróży samolotem wyzwala serię wspomnień. Na scenie pojawia się Pan Kochany wyliczający z namaszczeniem wszystkie możliwe zwycięstwa i porażki polskiego oręża ostatnich wieków tak, jakby sam w nich uczestniczył. Pani Felicja prowadzi wyimaginowaną rozmowę z dawnym ukochanym. Zagłuszając Pana Kochanego, próbuje go przekonać, że właśnie wtedy, gdy nie brał udziału w wojnie, zaznali trochę szczęścia. Mówi także, że marzy o tym, by ukrywany przez nią mężczyzna przyznał, że byli „jednak małżeństwem”.
Roli żony w prawdziwym życiu Pani Felicja nigdy jednak nie zaznała. Było to dla niej doświadczenie wyłącznie artystyczne – grała panią domu w słuchowisku radiowym (z filmu wiemy, że chodzi o rolę żony w cyklicznej audycji Obiady u państwa Konopków, w której Pani Felicja dostała rolę po wojnie; widz spektaklu nie dostaje jednak tych informacji, scena słuchowiska jest wprowadzona bez jakiegokolwiek kontekstu fabularnego). Grana przez nią bohaterka cały swój wysiłek wkłada w wypełnianie domowych obowiązków i uszczęśliwianie męża („Jedz, mój drogi, to dla ciebie ten kawałek przy kości”). Nagrywanie audycji to dla Pani Felicji kolejny  etap utraty indywidualności. Okazuje się, że jej głos, czyli jedyne narzędzie aktorskie wykorzystywane w radiu, jest podkładany przez Panią Fatalną. Pani Felicja rusza tylko ustami, podczas gdy słowa wypowiada druga kobieta. Bohaterka zostaje więc pozbawiona nawet tego środka wyrazu, jest w całości „sklejona” z cudzych słów.
W scenie nagrywania audycji aktorzy aranżują przestrzeń studia radiowego i za pomocą stosowanych w słuchowisku środków tworzą świat przedstawiony. Grają tak, jakby widzowie mieli dostęp tylko do dźwięków dochodzących ze studia: intonują głos w sposób sprzeczny z ekspresją ciała, uderzając łyżką o pusty talerz sugerują scenę jedzenia obiadu... Zastosowana w scenie nagrania radiowego konwencja ma wiele uroku ze względu na zestawienie radiowych narzędzi tworzenia fikcji ze wzrokową percepcją widzów. Scena ta ma jednocześnie metaforyczny sens – obnaża kulisy dostosowywania się kobiety do kulturowego wzorca. Sztuczność, konieczność odgrywania z góry przewidzianej roli, jest dominującą cechą kobiecego życia – zdają się mówić twórcy spektaklu. Kobiety w spektaklu Szczawińskiej sprawiają wrażenie lalek animowanych przez mężczyzn. Ubrane w sukienki i koronkowe pończochy, z kokardami, nienagannie zaczesanymi włosami, fikuśnymi kapelusikami i błyszczącymi oczyma przypominają Barbies w stylu retro. Ich ruchy są nienaganne, bardzo wyraziste, czasem przesadne.
Pani Felicja i Pani Fatalna stanowią nierozłączną parę: awers i rewers kobiecości. Pani Fatalna z uśmiechem na twarzy wchodzi we wszystkie role, jakie może odgrywać kobieta: gotuje, sprząta, ratuje w potrzebie i elegancko dyga. Pani Felicja to jej nieudana kopia, której zdarzają się potknięcia, momenty smutku i rozgoryczenia. Jej rozdarcie między własnymi potrzebami a wymaganiami, jakie stawia przed nią życie, podkreśla sukienka – różowa z przodu, a czarno-biała z tyłu. To pierwsza z nich jest jednak nazywana kobietą fatalną, sprowadzającą zgubę na mężczyzn (a przy okazji na siebie). I tak brzmi chyba diagnoza, jaką stawia reżyserka: kobieta powszechnie uważana za „spełnioną” to kobieta tak naprawdę nieszczęśliwa i nieszczęście przynosząca, „konająca z pragnienia u fałszywych źródeł” – jak mówi filmowa Pani Felicja.
W filmie Hassa Pani Felicja zdaje się wierzyć, że uporządkowana codzienność życia małżeńskiego kontrastuje z bezsensownym poświęceniem kobiety w czasie wojny. W spektaklu doświadczenia codzienności i wojny zdają się podobne. W obu sytuacjach kobieta poddana jest konieczności złożenia siebie ofiary w imię utrzymywania społecznego status quo (instytucji rodziny czy sprawy narodowej). Być kochaną można tylko nie będąc sobą, być na swoim miejscu można tylko wyrzekając się siebie – tak mogłoby brzmieć przesłanie spektaklu Weroniki Szczawińskiej.

p i k s e l