Brak komunikacji
Dwoje performerów w białych spodniach, bluzach z długimi rękawami i w zakrywających twarze białych kominiarkach leży boso na scenie. Niewysoki, krępy mężczyzna o kręconych włosach stoi z boku, zakłada kominiarkę i także się kładzie. W ultrafioletowym świetle ich stroje i fluorescencyjny makijaż wyraźnie pobłyskują. Widownia ustawiona jest z trzech stron. Na środku sceny niski, obrotowy postument w kształcie koła. Performerzy przez dłuższą chwilę przewracają się z boku na bok, niepokojąco wiercą. Kucają w pozycji psa. Kiedy jeden z mężczyzn przesuwa się na czworakach do kobiecej sylwetki, postać wzdryga się i warczy. Ciągle na czworakach performerzy podchodzą do widzów, zbliżają zakrzywiony w podkówkę palec wskazujący do ucha. Oznacza to: „Słyszysz?”, ale widzowie nieposługujący się polskim językiem migowym nie rozumieją pytania. Kiedy performerzy nie otrzymują odpowiedzi, piszą w komunikatorze na smartfonie słowa: „Słyszysz? Co myślisz?”. Trzymając komórki w zębach, zbliżają się do kolejnych widzów. Trudno odpowiedzieć na pytanie, co myślisz, jeśli nie znasz PJM. Po przeczytaniu pytania zamigałam: „Jestem zaintrygowana”, ale performerka, opierając się na rękach, nie miała jak mi odmigać. Nie mogłyśmy się skomunikować.
Według raportu Biura Rzecznika Praw Obywatelskich Osoby Głuche w Polsce. Wyzwania i rekomendacje: „Wiele osób jest przekonanych, że wszyscy głusi czytają z ruchu warg i że mogą pisać lub czytać po polsku. Występuje dotkliwy brak wiedzy o kulturze Głuchych i odmienności pewnych form ich bycia czy zachowania (inne sposoby nawiązywania i kończenia dialogu, zmniejszony dystans fizyczny), co prowadzi do nieporozumień i sprawia, że głusi są odbierani jako osoby przekraczające granice, a często także agresywne” (2020, s. 20). Z perspektywy Głuchych są oni traktowani przez słyszących, włączając rodzinę, jak wytresowane psy – nie rozumieją, co się wokół nich dzieje, ale muszą posłusznie reagować na polecenia bliskich.
Dyskryminacja
Rytuał miłosny to pierwszy spektakl, jaki widziałam, w którym nie tylko występują Głusi, lecz który także został wyreżyserowany przez osobę głuchą. Daniel Kotowski jest artystą wizualnym i performerem, obecnie doktorantem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Posługuje się różnymi formami artystycznej wypowiedzi: wykonuje performanse, tworzy filmy, instalacje, fotografie i obiekty. Do pracy nad przedstawieniem zaprosił Adama Stoyanova i Martę Abramczyk, związanych z amatorskim Teatrem Cisza Na Scenie przy Polskim Związku Głuchych w Warszawie, którzy występowali m.in. w spektaklach Jeden gest Wojtka Ziemilskiego (Nowy Teatr w Warszawie, 2016) czy Operze dla Głuchych Wojtka Zrałka-Kossakowskiego (Teatr Studio w Warszawie, 2018).
To, co wydarzyło się w pierwszej scenie spektaklu, Daniel komentuje znakiem w polskim języku migowym. Marta tłumaczy je na głos: „dyskryminacja”. Performerzy przytaczają przykłady wykluczeń z życia Głuchych. Migają w pierwszej osobie, w swoim imieniu, i chociaż przeważnie nie są to ich prywatne historie, identyfikują się z nimi. Dyskryminacja ze strony słyszących dotyka bowiem wszystkich Głuchych. W spektaklu padają przykłady z domu rodzinnego, kiedy słyszący rodzice zmuszają dziecko do nauki polskiego języka fonicznego, a zabraniają mu migać („i w wieku siedmiu-ośmiu lat nie znasz dobrze żadnego języka”), kiedy zabraniają dziecku spotykać się ze znajomymi, kiedy dysponują jego zasiłkiem, nawet jeśli jest pełnoletnie.
Twórcy uświadamiają, że tłumaczy PJM brakuje w sądzie, w przychodni, w urzędzie. Głusi bohaterowie buntują się przeciw temu, że wszędzie reprezentują ich słyszący rodzice. Wbrew ich woli są ich prawnymi pełnomocnikami i niezawodowymi tłumaczami. „Bo wszyscy tłumacze są niekompetentni” – mówi Marta z przekąsem. Tylko że od swoich rodziców Głusi słyszą zazwyczaj – zamiast dokładnego tłumaczenia – komunikat „potem…” (się dowiesz; nie musisz wiedzieć; to za długa historia). Dlatego performerzy uczą widzów, jak zamigać „teraz”. Znak ten staje się symbolem antydyskryminacyjnym, bo komunikacja nie może być odkładana na później, a wspólnotę i szacunek buduje się tu i teraz.
Daniel
Daniel krzyczał, aby zostać wyraźnie usłyszanym, ale słowa były tak zniekształcone, że ich nie zrozumiałam. Brzmiały bełkotliwie, mogę tylko podejrzewać, co znaczą. Daniel Kotowski, wielokrotnie operujący swoim głosem w pracach artystycznych, zwraca uwagę na dyskryminację w Polsce (na poziomie prawnym i społecznym) osób nieposługujących się aparatem mowy. W jego pracy wideo Człowiek, który nie posługuje się mową, nie jest człowiekiem (2020) w zapętleniu do wtóru głosu artysty dwadzieścia dłoni miga fałszywy znak PJM składający się z liter „a” i „f”. Zamiast zamigać poprawnie „a”, dłonie pokazują nazistowski gest pozdrowienia. „A fa fa fa” umownie oznacza dźwięki wydawane przez użytkowników polskiego języka fonicznego, który zgodnie z artykułem 27. Konstytucji RP jest jedynym językiem urzędowym w Polsce. Kotowski wielokrotnie czytał przez megafon ten fragment Konstytucji w performansie W Rzeczpospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski (2019). Z kolei w performansie Narzędzie do posługiwania się mową (2020) wypowiadał na głos zdania, które otrzymał od widzów za pośrednictwem aplikacji Zoom, a w Czytam na głos dwieście dwadzieścia dwa razy powtórzył hymn Polski. Postulaty jego i innych Głuchych zaczynają być słyszalne. W grudniu 2022 roku Senat rozpoczął prace nad nowelizacją ustawy o języku migowym. Wśród postulatów Rzecznika Praw Obywatelskich wystosowanych do izby wyższej znalazły się: formalne uznanie PJM za naturalny język osób głuchych, zdefiniowanie środków wspierających komunikowanie się, takich jak pętla indukcyjna, komunikacja pisemna, asystent wsparcia, udostępnianie tłumaczy PJM w instytucjach publicznych i ośrodkach zdrowia czy znajomość na wysokim poziomie polskiego języka migowego przez kadrę nauczycielską w szkołach specjalnych dla niesłyszących i słabosłyszących1.
Daniel opowiada, że w Polsce głuche dzieci są przymuszane do rehabilitacji aparatu mowy i posługiwania się językiem fonicznym, chociaż tego języka nie znają. To przejaw oralizmu (performer wyjaśnia ten termin jako przypis dla słyszących) – metody wymyślonej przez słyszących, zgodnie z którą Głuchym zabrania się używać języka migowego. W raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2022 roku czytam: „W procesie edukacji zdominowanym przez komunikację foniczną, podstawowym problemem niesłyszących dzieci i młodzieży jest słaba znajomość języka polskiego. […] Polski język migowy, uznawany przez Głuchych za ich pierwszy i naturalny język, nie miał rangi przedmiotu nauczania” (Edukacja głuchych…, 2022). Głusi nie są niepełnosprawni intelektualnie, to z powodu nieznajomości PJM przez nauczycieli wiedza jest niedostępna dla głuchych uczniów – dlatego osiągają niższe wyniki w nauce niż słyszący rówieśnicy. Po zapoznaniu się z wynikami raportu NIK tym bardziej niezrozumiałe i bolesne jest używanie w stosunku do Daniela określenie „debil”. Takim wyzwiskiem dokuczała mu rodzina. Marta literuje głoski d-e-b-i-l i uczy Adama, w jaki sposób ma je powtórzyć: wyraźnie i wielokrotnie je wymawia, wskazuje na krtań, każe mu przyłożyć rękę do szyi. Jej artykulacja, po latach rehabilitacji, jest poprawna. Adam męczy się – jego narząd mowy nie działa sprawnie. W innej scenie Adam opowiada historię z dzieciństwa, kiedy ojciec nie dał mu nic do jedzenia, dopóki nie wypowiedział wyraźnie słowa „bułka”. „A to nie jest łatwe słowo” – potwierdza aktor, próbując je wyartykułować. To przykład jednej z opresyjnych metod, jakimi zmusza się Głuchych do wykonywania ćwiczeń logopedycznych. A nie każdy Głuchy potrafi czytać z ruchu warg, mówić czy czytać w języku polskim. Nie jest to odosobnione zjawisko. Badania w USA wykazały, że „przeciętna osoba g/Głucha czyta tekst w języku angielskim na poziomie czwartej klasy szkoły podstawowej” (Osoby Głuche w Polsce…, 2020, s. 65).
Marta
Marta Abramczyk jest dwujęzyczna bimodalnie – to znaczy, że przekazuje treści w polskim języku fonicznym i polskim języku migowym równocześnie dwoma kanałami komunikacji – wzrokowym i słuchowym. Na scenie tłumaczy z PJM i jednocześnie miga. To dla niej wyczerpujące zadanie. Pochodzi ze słyszącej rodziny, ma duży stopień niedosłuchu, po wieloletniej rehabilitacji czyta z ruchu warg, mówi i czyta w języku polskim fonicznym. Marta twierdzi, że polskiego nauczyła ją mama, kiedy logopedka okazała się nieskuteczna. W innej wersji opowieści języka migowego nauczyła ją babcia, a mama zabraniała jej migać i zmuszała do używania polskiego języka fonicznego, przez co dziewczyna miała gorsze samopoczucie. Kiedy o tym opowiada, performerzy biją ją po rękach, aby nie używała PJM. Kolejna „rodzinna anegdota” dotyczy ignorowania Głuchych w towarzystwie, kiedy ludzie zwracają się do nich nie bezpośrednio, ale przez osoby trzecie. Na spotkaniach rodzinnych pada: „Co słychać u Marty?”, chociaż ona siedzi obok. Podobnym doświadczeniem dzieli się z widzami Adam, wtedy performerka z empatią miga: „Co słychać, jak się czujesz, Adamie?”.
Adam
„Gdybyś spotkał Boga, a ten ofiarowałby ci mowę i słuch, w zamian za migowy, tobyś się zgodził?” – pyta Adama Daniel. „Nie, nigdy! Przede wszystkim Bóg musiałby migać. Jeżeli nie miga, tylko mówi, to ja go nie uznaję”. Adam fantazjuje, że wyzwałby Boga, kto piękniej w swoim języku opowie historię: Adam – migając, Bóg – mówiąc. Performer jest pewien, że Bóg by przegrał. Światła się zmieniają. Adam staje na ruchomej platformie. Marta z Danielem warczą na niego, ale ten nie jest już potulnym, wytrenowanym psem domowym. Prostuje się, ściąga kominiarkę, rozgląda po sali i zaczyna migać – reszta spektaklu odbywa się bez tłumaczenia. Słyszący mogą podziwiać miękkość i płynność jego ruchów, pracę mimiką twarzy, ekspresję ciała, wyczucie trójwymiarowości przestrzeni migania; Adam korzysta ze slow motion, bawi się rytmem dłoni.
Adam Stoyanow pochodzi z dynastycznej rodziny głuchych i od dziecka uprawia poezję migową. Jego występ w spektaklu to przykład – jak sam to klasyfikuje – poezji migowej „bez granic” (Słychać więcej…, 2021), w której performer wykorzystuje elementy Visual Vernacular (VV), czyli migania obrazowego. Mnie jego występ, do którego dołączają pozostali performerzy, zlał się w strumień świadomości, gdzie dostrzegłam takie znaki jak: ulatujące myśli, bijące serce, spotkanie czy wolność.
Jeden znak Adam powtarza i twórczo rozwija z pomocą pozostałych wykonawców. Przez jednoczesne wyprostowanie palców małego, wskazującego i kciuka – przy zwiniętych palcach serdecznym i środkowym – i skierowaniu wewnętrznej strony dłoni do odbiorcy tworzy połączenie liter alfabetu palcowego I, L i Y, które w amerykańskim języku migowym (ASL) oznaczają zwrot „I love you”. To gest rozpoznawalny we wszystkich narodowych językach migowych. W 2021 roku Marta Abramczyk wykonała w polskim języku migowym piosenkę ILY do muzyki Patryka Zakrockiego w ramach jego projektu „Piosenki Migowe”2. „Was wszystkich / Ten znak jednoczy” – migała performerka. W tym samym roku Daniel Kotowski z Janem Szymańskim wykonał z drewna lipowego szesnastocentymetrową rzeźbę dłoni prezentującej ILY – zatytułowaną Amulet do rytuału miłosnego.
W trakcie występu Stoyanova z sufitu zjeżdża ów amulet. Marta z Danielem ściągają kominiarki, a Adam jako szaman (według niektórych badań szamanizm powstał w kulturach Głuchych w Ameryce Południowej) rozpoczyna rytuał miłosny: stojąc w rozkroku, przykłada figurkę do serca i wykonuje nią kolisty ruch nad głową, po czym uroczyście podaje ją Danielowi, który powtarza gesty i przekazuje Marcie, aż amulet zaczyna krążyć wśród publiczności. Widzowie kładą totem na dłoni rozpostartej w identycznym geście, duplikując znaczenie znaku. Gest ten Daniel Kotowski wykorzystał w pracy wideo Ćwiczenia z codzienności przygotowanej dla Cricoteki – jako symbol „podtrzymywania miłości, wzajemnego szacunku i poczucia jedności w obrębie grupy”3. Performer stworzył wówczas instrukcję do rytuału miłosnego, którym w zmienionej wersji kończy się warszawski spektakl. Twórcy stoją w kręgu, podnoszą ręce w geście ILY, łączą dłonie w znaku „o”, który zmienia się w „teraz”. Kolejne sekwencyjnie powtarzane znaki to: „miłość”, „wzajemność”, „relacja/komunikacja”, „wolność”, „dotyk”, „piękno”. Widzowie, pozostając na swoich miejscach, dołączają do rytuału i migają za performerami znaki. W świecie ciszy tworzy się wspólnota.
Polski język migowy do niedawna nie był uznawany za pełnosprawny język naturalny. Pierwszą ważną zmianą była Ustawa o języku migowym i innych środkach komunikowania się z 19 sierpnia 2011 roku, gwarantująca pomoc Głuchym przez profesjonalnych tłumaczy języka migowego w celu ułatwienia dostępu do usług publicznych. Rozpoczęcie w grudniu 2022 roku prac nad nowelizacją tej ustawy oraz raport NIK zwracają uwagę na prawo Głuchych do komunikacji międzyludzkiej i edukacji bez dyskryminacji oraz konieczność odrzucenia nacisku społecznego (także rodzinnego) na oralizm. Rytuał miłosny Daniela Kotowskiego zwraca uwagę na powszechny audyzm, czyli „przemoc oralną”. Na tym poziomie spektakl, obok Jednego gestu Wojtka Ziemilskiego, Nie mów nikomu Adama Ziajskiego czy W dwóch językach polskich Grzegorza Grecasa, spełnia cele edukacji w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji Głuchych i popularyzacji ich kultury. Jednocześnie, o czym świadczy udział w projekcie nie tylko głuchych aktorów, lecz także, po raz pierwszy, głuchego reżysera, spektakl powstał z silnej potrzeby głuchej publiczności. Twórcy wysyłają innym Głuchym przesłanie: o poczuciu sprawczości Głuchych w burzeniu barier i budowaniu wspólnoty mocnych, dowartościowanych jednostek. W zakończeniu Rytuału miłośnego amulet wraca na scenę. Adam-szaman stawia go na drewnianym postumencie umieszczonym na podwyższeniu. Performerzy krzyżują ręce w geście ILY i patrzą do góry na identyczny znak wyrysowany na płachcie. Rytuał działa i służy umocnieniu poczucia wspólnoty.